Dorwałam w szmateksie banalny szal w naturalnym odcieniu, moher+akryl. Kupiłam go z myślą o eksperymentach z filcowaniem na mokro, ale zamiast chwycić za konewkę i mydło, złapałam za igłę i proszę bardzo! Okazało się, że przy pomocy tejże igły mogę malować wełną! ;)